Julka obudziła się wraz ze świtem. Czerwcowe słońce jeszcze niemrawo wychodziło spoza chmur. Było bardzo wcześnie, zdecydowanie za wcześnie, by wstać. Remek oddychał miarowo i spokojnie, spał jeszcze w najlepsze. Ona już spać nie mogła. Przyglądała się mu przez dłuższą chwilę. Szczęście ją pobudzało i by nie uronić nic z tych radosnych chwil, musnęła policzek męża, który nawet nie drgnął i wyskoczyła z łóżka. – Jak dobrze mieć go w domu – pomyślała. Narzuciła jego koszulę, miękką i pachnącą jak on. W domu było cicho. Gdy tylko dowiedziała się, że Remek przyjeżdża na weekend po trzech miesiącach niewidzenia, zaaranżowała wszystko tak, aby z nim spędzić ten czas. Dzieci zawiozła na noc do dziadków. Odbierze je, niech też nacieszą się ojcem, ale jeszcze nie teraz… Jeszcze trochę. Remek od trzech lat prowadził zagraniczną firmę budowlaną. Wiązało się to z ciągłymi rozłąkami. Nie mogła się do nich przyzwyczaić. Nie godziła się na nie. Tłumaczyli sobie, że to rozwiązanie czasowe, że już niedługo zorganizują swoje życie tak, aby być razem. Jednak zawsze było jakieś ale… Trzeba wykończyć dom, który kupili za wspólne oszczędności… Postawić ogrodzenie… Opłacić pracowników i dodatkowe zajęcia Janka, i jeszcze anglojęzyczne przedszkole Agatki… Julka nie śmiała naciskać. Odkąd po studiach, urodziła syna, a potem córkę, poświęciła się im niemal całkowicie. Zresztą po kulturoznawstwie ofert pracy też dla niej wiele nie było. Z Remkiem zadecydowali, że ona odda się wychowaniu dzieci, a on zabezpieczy im byt. Czuła się tak, jakby miała dwa życia. Jedno – to prawdziwe i szczęśliwe z mężem i dziećmi i drugie – bez niego, które trzeba było przetrwać, przeczekać… Tak bardzo za nim tęskniła. A dziś spał sobie spokojnie w ich wspólnym łóżku! Julka stała w kuchni, w Remkowej koszuli tylko i podśpiewując pod nosem robiła jajecznicę. Jakie stamtąd dochodziły zapachy… Dojrzałe malinówki, pachnący szczypiorek, świeże bułki, aromatyczna kawa… Julka, jak zawsze, była perfekcyjnie przygotowana. Na chwilę luzu pozwala sobie tylko, jak męża nie było w domu. Dla niego pragnęła być żoną idealną. Energicznie odwróciła się od gazówki z patelnią w ręku i zamarła na chwilę. W drzwiach stał Remek. Nie wiedziała, jak długo tam był, ale zauważyła na jego twarzy dziwne skupienie. Roześmiała się w głos, a on wziął ją na ręce, zdążyła tylko patelnię na stół postawić, i zaniósł do sypialni. Kochali się długo i namiętnie. Spragnieni siebie, spijali z siebie całą czułość. Julka całowała to niebo nad sobą, całowała to niebo w sobie… I przez chwilę tylko, przez ułamek sekundy, wydawał jej się obcym… Szybko jednak rozgoniła te myśli, zganiając wszystko na zbyt długie chwile rozłąki… Stwarzał ją od nowa. Rzeźbił twarz, piersi i biodra… Czuła każdą komórką swego ciała pożądanie i widziała… była pewna, że on też… Śniadanie jedli już zupełnie zimne. Uśmiechali się do siebie znacząco i snuli plany na przyszłość. Wybierali nowe kafelki do łazienki i kolor fugi… Potem przyjechały dzieci – sama radość i barwa życia. Remek sprawdził Jaśkowi lekcje i bajką uśpił Agatę. W oczach Julki był w końcu na miejscu, był ojcem, mężem i kochankiem… Sprawdzał się w tych rolach znakomicie. Tej nocy nie spali wcale, pili wino i rozmawiali o dzieciach, domu, wspólnych wakacjach… Remek jutro miał już wyjeżdżać… Cała niedziela upłynęła pod znakiem pożegnania. Julka prasowała Remkowi koszule, przygotowywała prowiant na czas dojazdu do Hamburga. Nie zapomniała o niczym. Remek snuł się po domu. Załatwiał jeszcze jakieś formalności i służbowe rozmowy przez telefon. Był niespokojny. Gdy nadszedł czas rozstania, nie chciał odjeżdżać. Pomyślał nawet o urlopie. Coś go naprawdę niepokoiło. Żegnał się z Julką ciut dłużej niż zwykle i obiecał, że jak tylko dojedzie, zadzwoni… Remek nie zadzwonił. Jego telefon był głuchy, wyłączony. Julka szalała z niepewności. Około północy zaczęła wydzwaniać po rodzinie. Uderzył ją spokój wszystkich. Ewka, siostra Remka, wyrwana ze snu, powtarzała jak mantrę: – Słuchaj, z nim wszystko w porządku! Rozmawiałam z nim! – Dzięki Bogu, że żyje! – krzyknęła ucieszona Julka. – Ale jak…? – po chwili wyszeptała. W końcu wylał się jej słowotok z ust: …że przecież dzwoniła, …że się nie odzywa, …że coś dzieje… że ona to czuje… Zaczęła w końcu płakać i błagać… – Ewuniu… proszę, powiedz mi – jak kobieta kobiecie – co się dzieje? Czy on kogoś ma? – przy tym ostatnim pytaniu zadrżał jej głos… Co innego mogło się do cholery stać? Jeśli dojechał i był cały, i zdrowy, to czemu ma wyłączony telefon? Dlaczego się z nią nie kontaktuje? – Boże, co się dzieje?! – Julka rozkleiła się zupełnie. Ewce zrobiło się jej żal. Obiecała, że jak tylko czegoś się dowie, to jej powie, choćby to była najgorsza prawda. Telefon zadzwonił po tygodniu, po długich siedmiu dniach, podczas których Julka zachowywała się jak robot: śniadanie, zawiezienie dzieci do miasta do szkoły i przedszkola, sprzątanie, pranie, gotowanie, przywiezienie dzieci do domu, obiad, lekcje, kolacja, mycie i spanie… i tak w kółko – byle nie myśleć, byle nie wariować przez wzgląd na dzieci… Była strzępkiem nerwów. Telefon wyrwał ją z odrętwienia, z życiowej wegetacji. Był jak natrętna mucha. Dzwoniła Ewka. – Cześć – odezwała się głucho i nie oczekiwała odpowiedzi – słuchaj… Remek przyjechał dziś z Hamburga… zamilkła. Julka się ucieszyła, ale uśmiech szybko zamienił się w cień, gdy Ewka dodała: – I nie przyjechał sam… Ona jest w ciąży… Ewka mówiła coś jeszcze o obietnicy i lojalności… Julka już nic nie słyszała… nie słyszała nic innego, jak tylko słowa wibrujące w głowie „ona jest w ciąży”. Całe życie stanęło jej przed oczami. Opadła bezradnie na kanapę i nic jej się już nie chciało, nie było sensu, nie było już nic… ************************************************************************************************************* Julkę widziałam przedwczoraj. Umówiłyśmy się w kawiarni „Pod Amorem” na kawę. Schudła nieco, spoważniała, ale wyglądała też zaskakująco – zważywszy na okoliczności – ładnie i świeżo. Zapytałam, jak sobie radzi. Odparła, że dopiero rozpoczęła długą i trudną batalię sądową, ale dzięki dzieciom się trzyma. – Dzieci są moją siłą, a jemu nie dam mu satysfakcji! – powiedziała przez zaciśnięte zęby. – Nie za to, co mi zrobił! Z Remkiem nigdy już nie rozmawiała. Jego prawniczka na korytarzu, tuż przed rozprawą wstępną, oświadczyła, że jeśli chce coś mu przekazać, to tylko przez nią. – Jego telefon pozostał niewzruszony – zaśmiała się nerwowo. – Widzisz Kaśka, nawet mi przez myśl nie przeszło, że wtedy, w tę niedzielę, odbyło się nasze pożegnanie. Naprawdę, nie mogę pojąć, jak można w tak nikczemny sposób załatwiać swoje rodzinne sprawy? Żyjesz z kimś tyle lat, rodzisz mu dzieci… i wcale go nie znasz? I nie chodzi mi wcale o to, że odszedł… Przecież tylu ludzi się rozstaje na świecie! Ale o sposób, w jakim to zrobił! Przecież jesteśmy dorośli?! Przez to tylko, że jestem matką jego dzieci, należy mi się szacunek! Jak mógł mnie tak okłamać? Czułam się bardzo upokorzona… wręcz brudna… Nie wybaczę mu tego! Patrzyłam na nią z podziwem. Ilekroć pomyślę sobie o kobiecej sile, staje mi przed oczami obraz tej kruchej i niewielkiej istoty – Julki siedzącej z gracją na kawiarnianym krześle, popijającej latte i zajadającej lodowy deser…
Translations in context of "gdybym nie zadzwonił" in Polish-English from Reverso Context: Zastanawiałaś się kiedyś, co by się stało, gdybym nie zadzwonił do Stef i Leny, jak byliśmy na tamtym dachu?fot. Adobe Stock, zinkevych Pogoda była coraz lepsza. Więcej dni ze słońcem niż tych pochmurnych. Tylko co z tego? Czy w związku z tym żyło mi się łatwiej, a problemy same się rozwiązywały? Niestety, jedno z drugim nie miało nic wspólnego. Minął już prawie rok, odkąd po rozwodzie zaryzykowałam wszystko i założyłam własną firmę. Przez ten cholerny biznes nie mogłam nawet wyżyć się na niewiernym mężu! Potrzebowałam jego wsparcia finansowego, i to niemałego. Fakt, przez cały ten czas płacił moje rachunki, ale dzisiaj już nie byłam taka pewna, czy cena za to – ta emocjonalna – nie okazała się zbyt wygórowana. Były mąż zostawił mnie nagle Po dwudziestu dwóch latach wspólnego, całkiem udanego życia. Czy się tego spodziewałam? Coś przeczuwałam? Podejrzewałam? Nic. Kompletnie nic! Byłam totalnie ślepa, jak kret wywleczony na światło dzienne, i zupełnie przegapiłam moment, kiedy w jego życiu ktoś się pojawił. A dokładniej mówiąc, przespałam okres, kiedy zaradna trzydziestolatka zawróciła mu w głowie. Potem poszło szybko. Nie chciałam awantur, poniżających scen, łez… No nie, łzy, i owszem, były, ale tylko późną nocą albo na parkingu jakiegoś wielkiego centrum handlowego, wśród dużych samochodów szczęśliwych rodzin – tak to wówczas widziałam, nie chciałam pokazywać swojej słabości. Byłam silna, kulturalna i tak, miałam klasę. O, jakże się tym upajałam i dowartościowywałam, tą moją cholerną postawą damy! I wszyscy na tym korzystali. Mąż, kochanka, nasza córka. Czy z perspektywy czasu postąpiłaby tak samo? Otóż nie. Na pewno nie! To jest najgłupsza rzecz, jaką wmawia się kobietom. Bądźcie ponad to, nie upodlajcie się, nie poniżajcie samych siebie, nie proście o uczucie. No okej, może z tym ostatnim się zgodzę – miłość, o którą trzeba żebrać, nie jest miłością – ale tak zwany „kulturalny rozwód”? Komu to, do jasnej cholery, służy?! Bo z pewnością nie osobie, która jest porzucana. Nie dość, że jej życie wali się gruzy, to jeszcze ma udawać, że nic takiego się nie dzieje?! Coraz bardziej doskwiera mi fakt, że jestem sama Otóż dzieje się. I trzeba to z siebie wyrzucić, trzeba to wykrzyczeć, bo inaczej inni uwierzą, że wcale nie jest tak źle. A przecież to nieprawda. Jest bardzo źle. Jest koszmarnie! Jeżeli o mnie chodzi, mój rozwód z klasą przypłaciłam stanami lękowymi i nadciśnieniem. W jednym pomógł terapeuta, na drugie biorę tabletki. A w codziennym życiu uciekłam w pracę, wykorzystując brak rozwodowych afer oraz wyrzuty sumienia mojego byłego. Postanowiłam zrealizować swój pomysł na biznes, ale dzisiaj mam pełno wątpliwości. W rzeczywistości sprawy nie okazały się bowiem takie proste jak w biznesplanie. Wprowadzenie nowego produktu na rynek jest niebywale trudne i wymaga olbrzymiej determinacji oraz cierpliwości. Mnie powoli zaczyna brakować jednego i drugiego. I coraz bardziej doskwiera mi fakt, że jestem sama. Niby spokój, niby wolność, niby luz, a jednak brakuje mi drugiej szczoteczki do zębów w kubku na umywalce. Z ponurych rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. – Cześć, Karola – usłyszałam i uśmiechnęłam się odruchowo. Przyjaciółka zawsze wiedziała, kiedy zadzwonić, jakby miała jakiś wewnętrzny radar. – Cześć, co tam w wielkim świecie? Z Magda przyjaźniłam się od czasów liceum. Właściwie nie zanotowałyśmy w naszej znajomości żadnej większej przerwy. Nie zawsze się zgadzałyśmy, ale w krytycznych momentach potrafiłyśmy wznieść się ponad przyziemne problemy i dogadać. Magdalena pracowała w korpo (zawsze bawił mnie ten skrót) i zdarzało jej się zachowywać jak zaprogramowany trybik większej całości. Czasami mnie to wkurzało, a czasami wykorzystywałam to do własnych celów. – Nawet nie chcę myśleć o robocie, a co dopiero gadać – westchnęła przeciągle. – Znowu jakieś zmiany, nowe kierownictwo czy coś, i wszystko wywracają do góry nogami! – Ale że niby znowu będą zwalniać? Czy może zatrudniać tym razem? – uśmiechnęłam się pod nosem. – Zwalniać z pewnością nie, bo może nie wiesz, ale brakuje takich mróweczek jak ja. – Jasne, jasne, w to akurat nie wątpię ani trochę, takich jak ty z pewnością brakuje. – Oj, nie nabijaj się, bo cię walnę przez łącza! A tak w ogóle dzwonię w konkretnej sprawie. – Już się boję… – mruknęłam. – Przestań marudzić i uprzedzać się na zapas. Słyszałaś już o tym spotkaniu ze starymi znajomymi z liceum? – Jak z liceum, to na pewno starymi… – Karola! Nie utrudniaj, jak rany. – No już dobrze. Co z tym spotkaniem? – Nie dostałaś maila? – Coś tam może dostałam, ale jakoś nie zwróciłam uwagi. – A wiesz, że to już w tę sobotę? – No i…? – Potwierdziłam nasz udział. – Co zrobiłaś? Bez konsultacji ze mną?! – No ja nie mogę! Niby co miałam z tobą konsultować? Wspólne wypicie kawy? Błagam cię, przecież to nie operacja kardiologiczna! – Magda próbowała rzecz całą zbagatelizować i strywializować. – No to skoro potwierdziłaś, moja droga, to sobie tam pójdziesz. Sama. – Przestań, proszę cię, nie rób cyrków jak przedszkolak. To tylko kawa ze starymi znajomymi. No, zgódź się, nie bądź prosiakiem. Rafał wziął mój numer i obiecał, że zadzwoni… Właściwie zamierzałam się poopierać dłużej, bo w danej chwili nie miałam najmniejszej ochoty na takie wspominkowe spotkanie, ale wbrew sobie postanowiłam się zgodzić. Na robienie afery rozwodowej też nie miałam ochoty, a potem żałowałam. – Dobra, co mi tam, ale pod warunkiem, że ty prowadzisz, więc ty pijesz kawę, a ja wino. – Super, umowa stoi! Buziaki. – Pa, do zobaczenia. Skończyłam rozmowę i poczułam mrowienie w brzuchu. Ale takie świadczące o ekscytacji, lekkiej tremie, a nie o strachu czy autentycznej niechęci. Może to rzeczywiście dobry pomysł? Sobota przyszła niepostrzeżenie. Magda przyjechała na czas i punktualnie stawiłyśmy się na spotkaniu. Było naprawdę przyjemnie, choć nie widziałam tych ludzi ponad dwadzieścia lat i mogło być różnie. Niektórzy zupełnie się nie zmienili, innych z trudem rozpoznawałam. Co ciekawe, zjawili się prawie wszyscy. Nawet Anka z Michałem, którzy w liceum byli parą, pobrali się na studiach, a po kilkunastu latach rozwiedli. Nie wiem, jaki mieli rozwód, bo się nim nie chwalili, ale sądząc po ich więcej niż poprawnych stosunkach, obstawiałabym, że kulturalny. Gdzie te wredne baby robiące afery, chciałoby się zapytać… Mniejsza z tym. Na spotkanie przybył także Rafał. Strasznie się w nim kochałam w klasie maturalnej. Może dziś nie wydawał się tak atrakcyjny jak kiedyś, ale jakaś mięta pozostała. Był kawalerem. Całe szczęście nie takim prawdziwym, zatwardziałym – dziesięć lat był w niesformalizowanym związku i miał dorosłego syna. Większą część wieczoru spędziłam na rozmowie właśnie z Rafałem. Dobrze nam się gadało, lepiej niż za czasów liceum, kiedy głównie wzdychałam, gapiąc się na niego, gdy grał na boisku w kosza. Teraz było na tyle przyjemnie, że nie chciało mi się wracać do domu. Magda niestety nalegała. Jutro musiała iść do swojej korpo-roboty. Rafał chciał, żebym została, proponował, że mnie odwiezie, ale… ostatecznie się nie zdecydowałam. Czułam, że nie jestem gotowa. Choć właściwie sama nie widziałam, na co miałabym się gotować. Na randkę, związek, uczuciowe zawirowania, nadzieje, które skończą się rozczarowaniem, cudze i własne oczekiwania…? Może zwyczajnie się bałam jakichkolwiek komplikacji? W kółko się zastanawiałam, czy jeszcze go spotkam. I czy takie spotkanie w ogóle miałoby sens. Niby wziął mój numer i powiedział, że zadzwoni, ale… czy ja tego naprawdę chciałam? Magda od razu zauważyła moją rodzącą się fascynację i oczywiście poleciła mi iść na całość. Ach, te korporacyjne naleciałości. Korpo-szczurki gnają do przodu, gdy tylko wyczują ser. A nawet bez sera, tylko dla samej idei, też zasuwają. Ale ja, choć sporo myślałam o Rafale i o tym, co mogłoby być między nami, nie chciałam się za bardzo nakręcać. Przecież takie rzeczy w szarej codzienności raczej się nie zdarzają. Spotkanie po latach i ni z tego, ni z owego – romantyczna miłość? Z drugiej strony wcale nie wypatrywałam jakiegoś romantycznego uczucia! Chciałam po prostu normalnego faceta. Właśnie, tylko tyle i aż tyle… Zadzwonił dokładnie we wtorek, o godzinie dziewiętnastej dwadzieścia siedem. Dobrze zapamiętałam czas i każde wypowiedziane przez niego słowo. Nie było tego dużo. Chciał się ze mną umówić. Czy się zgodziłam? A czemu nie? Bo co miałam do stracenia? Przestałam się zastanawiać i roztrząsać, i powiedziałam tak. Byłam wolna i wreszcie zamierzałam z tej wolności korzystać. Nie miałam żadnych oczekiwań, ale jednego byłam pewna: będę się dobrze bawić. A praca? Kiedy złapię trochę optymizmu, i nowa energia się pojawi. Czytaj także:„Zostawiłem żonę tuż przed świętami. Miałem dość furiatki, która bez przerwy gdera, ma pretensje i mnie poniża”„Mało co i dałabym się uwieść Casanovie. Opłakiwał śmierć żony, a ona... przyjechała do sanatorium i sprała mu głowꔄBaśka mnie zdradzała i w końcu wpadła. Teraz oczekuje zadośćuczynienia za >>zmarnowane życie<<. Chce 250 tys. zł”Translations in context of "jego ojciec zadzwonił" in Polish-English from Reverso Context: Wiesz, jego ojciec zadzwonił przed godziną. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-03-26 09:43:13 Ostatnio edytowany przez cividini (2012-03-26 09:44:31) cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Temat: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił poznałam niedawno pewnego chłopaka. Ja 25 on sie od czasu do czasu, narazie patrzymy co z tego będzieNapisałam do niego smsa, że go pozdrawiam z wieczorku panieńskiego etc, było to w piszemy do siebie tak późno, wiec nie było to raczej że własnie sie kładzie spać, ze zadzwoni zadzwonił...wiem, że problem jest na poziomie rozsterek za czasów liceum, ale zupełnie nie rozumiem po co to napisał? przecież mógł udawać, że śpi i wcale nie odpisać, albo odpisać tylko miłej zabawy,etc. 2 Odpowiedź przez diana45 2012-03-26 10:11:45 diana45 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłA ja nie rozumiem w czym masz problem?co za różnica co napisał?Równie dobrze on mógłby się teraz zastanawiać po co Ty napisałaś to czy co innego... 3 Odpowiedź przez cividini 2012-03-26 10:13:09 cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił diana45 napisał/a:A ja nie rozumiem w czym masz problem?co za różnica co napisał?Równie dobrze on mógłby się teraz zastanawiać po co Ty napisałaś to czy co innego...rożnica jest taka, że obiecał że zadzwoni jutro i tego nie zrobił. 4 Odpowiedź przez diana45 2012-03-26 10:19:00 diana45 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłSorry,przeoczyłam to zdanie. Zależy kiedy to było, jeśli niedawno to nie widzę problemu,można mieć mnóstwo powodów by nie dzwonić wtedy kiedy się mówi,a sama mówisz że to dopiero początek dawno,to daj sobie z nim spokój i rozejrzyj się za kimś innym... 5 Odpowiedź przez cividini 2012-03-26 10:22:53 cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłbyło to w sobotę, a mamy poniedziałek.. 6 Odpowiedź przez diana45 2012-03-26 11:00:34 diana45 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłJa uważam że trzeba cierpliwie poczekać,chociaż parę dni,potem się będziesz zastanawiać. I od razu Ci powiem że niektórzy mówią że zadzwonią na odczepnego,rzadko który powie wprost że się rozmyślił,spotkał inną itp. 7 Odpowiedź przez cividini 2012-03-26 11:06:27 cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił diana45 napisał/a:Ja uważam że trzeba cierpliwie poczekać,chociaż parę dni,potem się będziesz zastanawiać. I od razu Ci powiem że niektórzy mówią że zadzwonią na odczepnego,rzadko który powie wprost że się rozmyślił,spotkał inną rozumiem.. tylko po co pisał mi to w nocy w sms, nikt nie oczekiwał tego po nim 8 Odpowiedź przez aggy 2012-03-26 12:05:31 aggy Netbabeczka Nieaktywny Zawód: graficzka Zarejestrowany: 2011-11-30 Posty: 475 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił cividini napisał/a:diana45 napisał/a:Ja uważam że trzeba cierpliwie poczekać,chociaż parę dni,potem się będziesz zastanawiać. I od razu Ci powiem że niektórzy mówią że zadzwonią na odczepnego,rzadko który powie wprost że się rozmyślił,spotkał inną rozumiem.. tylko po co pisał mi to w nocy w sms, nikt nie oczekiwał tego po nimon napisal z grzecznosci sms zeby odpisac i zebys nie wysylala wiecej. liczyl na to ze jesli ci powie zadzwonie kiedys tam to ty bedziesz czekac. on wcale nie ma ochoty do ciebie dzwonic. to byla tylko wymowka, zebys przestala smsowac do niego _______________________________________________Wieczne Miasto BG 9 Odpowiedź przez cividini 2012-03-26 12:36:05 cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłaggy napisał/a:cividini napisał/a:diana45 napisał/a:Ja uważam że trzeba cierpliwie poczekać,chociaż parę dni,potem się będziesz zastanawiać. I od razu Ci powiem że niektórzy mówią że zadzwonią na odczepnego,rzadko który powie wprost że się rozmyślił,spotkał inną rozumiem.. tylko po co pisał mi to w nocy w sms, nikt nie oczekiwał tego po nimon napisal z grzecznosci sms zeby odpisac i zebys nie wysylala wiecej. liczyl na to ze jesli ci powie zadzwonie kiedys tam to ty bedziesz czekac. on wcale nie ma ochoty do ciebie dzwonic. to byla tylko wymowka, zebys przestala smsowac do niego "zebys przestala smsowac do niego"- piszesz tak jakbym go zasypywała smsami., a ja wysłałam tylko jednego. Nie musiał sie obawiac ze zasypie go Miasto BG 10 Odpowiedź przez diana45 2012-03-26 13:29:04 diana45 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłToteż mówię że rzadko który facet powie wprost: daj mi spokój,to koniec takich sprawach są uważam że tu nic nie jest przesądzone,to dopiero czy w najbliższych dniach się nie-sprawa jest jasna.. 11 Odpowiedź przez aggy 2012-03-26 14:17:18 aggy Netbabeczka Nieaktywny Zawód: graficzka Zarejestrowany: 2011-11-30 Posty: 475 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił dla niektorych jeden sms to za duzo jak nie sa mile widziane. moze gosciu chcial cie zbyc takim jednym po moze chce zebys poczekala.....albo moze zapomnial. wszystko jest Masto BG 12 Odpowiedź przez cividini 2012-03-26 15:23:09 cividini Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-26 Posty: 6 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił najgorsze ze dzwonil w srode, od tego czasu wiem czy celowo przetrzymuje 13 Odpowiedź przez cisowianka 2012-03-26 15:48:27 cisowianka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-28 Posty: 5,224 Wiek: 25 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiła nie mozesz sama 1 zadzwonic ?tak poprostu zapytac sie co u niego, jak zdrowko ?moze wtedy sie okaze czemu nie warto samemu postawic pierwszy krok. 14 Odpowiedź przez kokpszka 2013-10-03 22:09:08 kokpszka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-03 Posty: 18 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobił cisowianka napisał/a:a nie mozesz sama 1 zadzwonic ?tak poprostu zapytac sie co u niego, jak zdrowko ?moze wtedy sie okaze czemu nie warto samemu postawic pierwszy nic nie da,bedzie mowil,ze nie ma czasu,albo cos w tym dowiesz bedzie chcial to sam pytanie to-dlaczego nie dzwonisz?najmadrzejsza odpowiedz-bo nie chce! 15 Odpowiedź przez zalamana1234 2013-10-04 00:06:37 zalamana1234 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-04 Posty: 9 Odp: obiecal, że zadzwoni i tego nie zrobiłPrzecież mogło mu coś wypaść, może był zajęty cały dzień. Poczekaj cierpliwie. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Tłumaczenia w kontekście hasła "Powiedział żebym do niego zadzwonił" z polskiego na angielski od Reverso Context: Powiedział żebym do niego zadzwonił kiedy tylko będę zdenerwowany. zadzwonił do mnie następnego dnia Definicja w słowniku polski Przykłady Carmen zadzwoniła do mnie następnego dnia, zmartwiona, czy wszystko wróciło do normy. Zadzwoniła do mnie następnego dnia i brzmiała dobrze. Literature Osoba, która dała mi ten numer tablicy rejestracyjnej, zadzwoniła do mnie następnego dnia, mówiąc, że się pomyliła. Literature Salvatore zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia w południe Literature Nie zadzwoniła do mnie następnego dnia. Kiedy zadzwoniłeś do mnie następnego dnia, zapraszając na lunch, pomyślałam... Powiedział, że zadzwoni do mnie następnego dnia i powiadomi, kiedy to zrobimy. Literature * White zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Griselda zadzwoniła do mnie następnego dnia. Gdy znaleźliśmy się na korytarzu, Yoshi obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia. – W porządku? Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia Literature Gus zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwonił do mnie następnego dnia rano i zaproponował spotkanie Literature Obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia (we wtorek), ale odezwał się dopiero w weekend. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia, tuż przed lunchem. Literature A potem zadzwoniłaś do mnie następnego dnia, i pomyślałem, że mógłbym znaleźć inny sposób, aby być z tobą. Dostępne tłumaczenia Autorzy TEKVYY. 470 467 239 283 96 32 184 443 373